poniedziałek, 17 maja 2010

W bursztynowym obiektywie

W muzeum bursztynu w Gdańsku prezentowana jest wystawa fotografii wykonanych jedynym na świecie obiektywem wykonanym z bursztynu. Do wykonania tych zdjęć zaproszeni zostali najwybitniejsi fotograficy Trójmiasta. Poniżej kilka zdjęć z wernisażu.













Więcej można przeczytać tutaj: wystawa fotografii muzeum bursztynu w Gdańsku

poniedziałek, 3 maja 2010

Zły sen

Sen miałem taki: Mieszkam w bloku. Blok z betonu, wielopiętrowy i wieloklatkowy z brudną windą, grafitti i całą ohydą zaniedbania pomieszczeń nie lubianych i wspólnie użytkowanych przez wielu ludzi. Pierwsze skojarzenie - osiedle Zaspa z lat 80-tych. W tymże blokowisku zdarzyło się coś złego, przyjechała policja, lokatorzy są przesłuchiwani. Ja też jestem wśród nich. Co dziwne, przesłuchania odbywają się na poddaszu bloku, w suszarni, pomieszczeniu o charakterze bezosobowym i menelskim. Policjantów jest trzech. Ja występuję w charakterze świadka. Jest już późno, po północy, jestem ostatnim świadkiem, którego muszą jeszcze przesłuchać po całym dniu pracy. Policjanci są zmęczeni, mają dość, wyciągają flaszkę wódki zza kaloryfera. Widać, że bez niej już nie dadzą rady, już nie myślą, chcą do domu. I wtedy ja tą flaszkę niechcący potrącam nogą i rozbijam. Wódka się wylewa a ja Bogu ducha winny czuję się jak zbrodniarz i człowiek automatycznie skazany. Przepraszam, proponuję, że oczywiście polecę do sklepu i zaraz, natychmiast odkupię nieszczęsną flaszkę. Jest po północy. Dwa pierwsze, znane mi sklepy są zamknięte. W końcu trafiam do nocnego. Oczywiście jest kolejka, czas mija. Czuję, że mam coraz mniejsze szanse ocalenia swojej głowy. Dochodzę do lady. Gruba, niesympatyczna ekspedientka w brudnym, kiedyś białym fartuchu przyjmuje zamówienie. Proszę o krowę "Żytniej". W zamian dostaję butelkę po mleku, wypełniona przezroczystą cieczą. "Co to jest, ja chciałem Żytnią" - mówię. "Przecież to Żytnia" - stwierdza oburzona ekspedientka. "Ale ja chcę w oryginalnym opakowaniu!". Baba idzie na zaplecze i przynosi nową flaszkę. Na zakrętce widzę znajomy znaczek. "W porządku" - myślę. Baba patrząc mi prosto w oczy rzuca cenę: "120 zł". "Jak to 120? Przecież na półce jest cena 100zł?". "A tak, pomyliłam się." Baba bierze stówę, zabieram flaszkę i wychodzę. Już na ulicy patrze na etykietę. Kapsel jest owszem od żytniej, ale na etykiecie jest napisane "Wistula".

Właśnie taki chory sen mnie ostatnio na jawie prześladuje

Seleny portret z Tatą w tle

Uważam ten portret za udany. Dzielę się.